Stefan&Katherine&Elena
Zobaczył ją po raz pierwszy w chłodny, wiosenny poranek. Rześkie powietrze unosiło się niczym mgła nad Mystic Falls. On jednak nie wszedł do domu aby się ogrzać. Czekał. Chciał przywitać sierotę z Atlanty, którą zaprosił jego ojciec. Dzisiaj to on musiał się postawić w roli gospodarza, Giuseppe wyjechał w interesach, Damon był właśnie na froncie. Tak więc to on jako pierwszy z rodziny Salvatore ujrzał kobietę, która była przyczyną ich upadku. Niestety wtedy nie zdawał sobie z tego sprawy. Jeden z chłopaków zatrudnionych w domostwie otworzył drzwi do karety. Z powozu najpierw wyszła niska murzynka, a zaraz za nią najpiękniejsza kobieta jaką kiedykolwiek spotkał. Tak zdecydowanie była najpiękniejsza.
"Mów mi Katherine" ciągle krążyło w jego głowie choć od tamtych wydarzeń minął ponad wiek. Widział ten zalotny uśmiech za każdym razem gdy tylko zamykał powieki. Te duże, brązowe oczy, które od zawsze wprawiały go w zakłopotanie. Nie chciał się do tego przyznać, ale za nią tęsknił. Przez te wszystkie lata nie potrafił zapomnieć. Oddawał się żądzy krwi, wmawiał sobie, że to było tylko zauroczenie, zabawa jego umysłem. Jednak pamiętał, pamiętał, że wyznał miłość Katherine Pierce zanim ona wpłynęła na niego po raz pierwszy. Usiadł wygodnie przy lekko obdartym już stoliku nowojorskiego baru i wyjął ze swojego portfela jej zdjęcie. Wszystko wróciło. Jakby miniony czas nie miał żadnego znaczenia. Tak jakby ona była wieczna. Tak zdecydowanie była wieczna.
"Kto potrzebuje zasad?" te słowa wydawały się obecnie jego ideologią. Nie przestrzegał żadnych zasad, a może nigdy tego nie robił? W końcu to co było między nim, Katherine i Damonem było zdecydowanie pozbawione wszelkiej moralności. Z radością wbijał swoje kły w szyję niewinnej dziewczyny. Była młodą, delikatną blondynką. Tylko jedną z wielu, którą porzuci za rogiem ulicy. Później pobiegnie do mieszkania w Chicago i napisze jej nazwisko na ścianie, aby wtedy gdy Lexi po raz kolejny przywróci mu człowieczeństwo, mógł odwiedzić rodziny swoich ofiar i zmanipulować ich umysł tak, żeby zapomniały o bólu i stracie. Wiedział, że to jeszcze bardziej niemoralne niż zabójstwa, których dokonywał niemal codziennie, zamiast próbować się zmieniać on znalazł sposób na wyciszenie wyrzutów sumienia. To ona go tego nauczyła, wmawiała, że wyrzuty sumienia świadczą o zwykłej słabości. Tak zdecydowanie była niemoralna.
"Nie masz pojęcia jaką przyszłość dla nas zaplanowałam, Stefanie. Ty, ja i Damon. Bez zasad" przełknął ślinę czując cholerne deja vu, gdy Elena powiedziała mu, że pocałowała Damona. Czy na to właśnie byli skazani? Na życie w trójkącie z Petrovą? Wiedział, że przesadził próbując przemienić Elenę. Wiedział, że już nie jest tym człowiekiem, z którym ona pragnęła żyć. "Chcesz żebym cię znienawidziła?" zapytała płaczliwym tonem wciąż nie mogąc się otrząsnąć po tym co stało się przed kilkoma minutami. "Już nie obchodzi mnie co o mnie myślisz" rzucił na odchodne z obojętną miną. W głębi serca wiedział, że żadne z jego słów nie było prawdziwe. Jednak nie mógł teraz pozwolić sobie na wyrzuty sumienia. Znów je wyciszył. Wmawiał sobie, że zasłużyła sobie na to chociażby dlatego, że pocałowała jego brata. Wiedział jednak, że to nie ma nic do rzeczy. Damon nie zrobił tego by go zranić. Zrobił to aby na chwilę zapomnieć o swoim własnym cierpieniu. Nie był na niego zły. Nie był zły na nią. Był zły na siebie. Na to, że znów dał się zawładnąć. Wciągnąć w trójkąt. Miłość może daje siłę aby żyć, ale również ją odbiera. Położył się w środku lasu, na nieco wilgotnej ziemi. Trzymał w dłoniach butelkę whisky. Myślał o tym jak bardzo była nierozsądna kiedy myślała, że można żyć w trójkącie bez zazdrości. Tak zdecydowanie była nierozsądna.
Upił kolejny łyk wysokoprocentowego alkoholu. Wreszcie poczuł przyjemną błogość. Choć wciąż w jego umyśle plątały się różne obrazy. Z jednej strony Elena krzycząca "Jak mogłeś!" z drugiej Katherine tłumacząca mu dlaczego wróciła do Mystic Falls "Miałam trzy powody. Ty, ty i... ty" mówiła z zalotnym uśmiechem. Wszystkie elementy układanki jaką było jego życie nagle przestały do siebie pasować. Katherine. Elena. Elena. Katherine. Nagle zauważył jak podobne były do siebie. Elena również była piękna, ponadczasowa, niemoralna i nierozsądna. Tak zdecydowanie były identyczne.
&&&
Dzisiaj tak troszkę inaczej. Nie wiem czy się wam spodoba, ale z przyjemnością przeczytam wasze opinie. Myślałam troszkę o miniaturce o Stefanie i Lexi, ale nie jestem jeszcze przekonana. Oczywiście uspokajam fanów Deleny, wy zawsze znajdziecie coś dla siebie na tym blogu. Buziaki :*
PS Jutro albo w piątek uzupełnię zaległości na waszych blogach, obiecuję :)
PS Jutro albo w piątek uzupełnię zaległości na waszych blogach, obiecuję :)
Witam! Dziękuję za poinformowanie. Rozdział jak zawsze cudowny, nic dodać nic ująć :) Stefan jest tutaj taki jak lubię, czyli nieobliczalny i bezwzględny, choć oczywiście tęskni za swoim dawnym "ja" :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną miniaturkę i pozdrawiam cieplutko! :D
Miniaturka jak zwykle świetna, choć przyznaję, że wydała mi się inna niż poprzednie. Elena naprawdę jest bardzo podobna do Katherine, choć jest kilka wielkich różnic między nimi, to w końcu chcąc nie chcąc są rodziną. Nic dziwnego że Salvatorowie zakochali się w Elenie; skoro najpierw kochali Katherine, a później poznali niemal identyczną Elenę... Grr, podzielili by się nimi w końcu! Stefan niech najlepiej idzie do Kath, Delena rządzi! :D
OdpowiedzUsuńBez ładu i składu napisałam:)
Pozdrawiam cieplutko:**
Piszę tu bo onet się na mnie uwziął i nie dodaje ostatnio większości moich komentarzy, m.in. na delena-diaries właśnie:) Jakby co to czytam, żeby nie było:D
UsuńBuziaki:*
Miniaturka świetna . Jest to coś innego , ale i tak bardzo dobrze się ją czytało . Bardzo dobrze wyraziłaś uczucia Stefana.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną. Pozdrawiam.
Wspaniała. Taki Stefan jest genialny. Trafiłaś w sedno sprawy.
OdpowiedzUsuńNo! Świetna miniaturka! Wiesz? Utwierdziłaś mnie w tym, jak bardzo lubię Stefana. Oczywiście Damonowi nie dorówna, ale pokazałaś pięknie jego psychikę po tym, jak Katherine go zostawiła. Jak zostawiła ich obu. I ładnie porównałaś ją do Eleny. To w nich dwóch jest właśnie podobne. Obie chcą/chciały zachować przy sobie obu Salvatore'ów. Mogli by się nimi w końcu jakoś podzielić! Według mnie Elena mimo wszystko bardziej pasuje do Stefana niż Damona. A Kath wtedy mogłaby być z tym starszym. W sumie przecież o tym marzył, co nie? ;D
OdpowiedzUsuńNoo i myślę, że Lexi&Stefan mogłoby być całkiem ciekawą miniaturką. Uwielbiam tą wampirzyce i nadal mam Damonowi za złe to, że ją uśmiercił ;>
Dobra, nie ględzę już, wiem, że cie zanudzam. Co poradzę? Taki już mój styl pisania komentarzy ;D
Całuski! ;**
Miniaturka cudowna, zresztą jak każda inna ;D
OdpowiedzUsuńLubie Stefana w takim świetle, ale oczywiście do pięt nie dorasta Damonowi ;) Elena&Katherina bardzo dobre porównanie ;)
Miniaturka o Lexi&Stefanie? Bardzo fajny pomysł, uwielbiam ich przyjaźń i ją, i też cały czas żałuję że jej już nie ma... ;<
pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały!
całusy ;*
wiesz, jak bardzo wkurzona na ciebie jestem? Naprawdę! Rozumiem,że może masz dużo na głowie, ale ja nawet nie wiedziałam,że założyłaś jakiegokolwiek bloga,że dodałaś nn,po prostu nic! I najgorsze było to,że wchodzę dzisiaj, na jednego z twoich blogów, i tam widzę wyraźnie,że jest nowy rozdział..Trochę dziwne uczucie,ale.. nie ważne;/
OdpowiedzUsuńA co do tego bloga.. mimo,że jestem wściekła jak osa,to cholernie mi się to podoba, no! Jak zwykle opisujesz to tak dogłębnie i wspaniale,że aż się serce kraja. Nawet czytanie o Stefanie, przysparza o dreszcze.. Nie wiem, jakim cudem, to robisz, ale naprawdę podziwiam cię z całego serca..
Twoja już chyba zapomniana, stara,wierna fanka Skyler;*
pierwszy rozdział na moim blogu: http://nasza-1000-milosc.blogspot.com/ . ;-)
OdpowiedzUsuńJak prosiłaś, tak zawiadamiam. ;-)