22 czerwca 2012

Umierając

Damon & Elena


- Elena - wyszeptałem cicho chcąc upewnić się czy dziewczyna wciąż znajduje się w moim pokoju. Nie miałem pojęcia jakim cudem przyprowadziła mnie do mojej sypialni. Sny i marzenia łączyły się z rzeczywistością.
- Wszystko w porządku Damon - powiedziała uspokajająco nachylając się nade mną - Jestem tutaj - dodała. Przypomniałem sobie atak Rose na Elenę po ugryzieniu przez wilkołaka.
- Eleno, wynoś się stąd! Mogę cię skrzywdzić - wydusiłem z siebie czując przypływ bólu w klatce piersiowej. Ostatnie czego chciałem to, żeby mnie teraz opuściła, ale z drugiej strony nie mogłem jej narażać.
- Nie, nie możesz! - odparła pewnie - Będę tu do końca. Nie zostawię cię - to brzmiało zdecydowanie zbyt pięknie, ale było jednocześnie bardzo głupie.
- Wynoś się stąd! - powiedziałem ostrzej co przerodziło się w atak suchego kaszlu. Ból w klatce piersiowej stawał się coraz mocniejszy, a to był najprawdopodobniej dopiero początek. Elena objęła mnie ramieniem i wskoczyła na łóżko.Trzymała mnie i próbowała uspokoić. Wciąż powtarzała, że wszystko będzie dobrze.
- Nie jest dobrze - poczułem jak wyciera pot z mojego czoła, to niewiarygodne, że po tym wszystkim co się działo w jej życiu, wciąż pozostawała tak delikatna i wrażliwa - Nie jest dobrze - powtórzyłem z trudem łapiąc oddech - Przez te wszystkie lata winiłem Stefana. Nikt mnie nie zmuszał, żeby ją kochać. To był mój wybór. To był zły wybór... - przerwałem próbując złapać oddech, uciszała mnie spokojnie, jak ucisza się dziecko, które opowiada koszmar swoim rodzicom, gdy już leży bezpieczne w ich łóżku - Powiedz Stefanowi, że przepraszam - poprosiłem i podniosłem głowę, aby spojrzeć na jej twarz - dobrze? -zapytałem gdy nie odpowiadała. Westchnęła ciężko ścierając po raz kolejny pot z mojego czoła. Miałem wrażenie, że jest bliska płaczu. Nie wiedziałem tylko czy z powodu mojej śmierci czy strachu o Stefana. Przez chwilę leżeliśmy w milczeniu. Była obok mnie. Nigdy nie byliśmy tak blisko. A teraz nawet nie mogłem się tym cieszyć. Trzymałem ją za rękę. Było w tym jednym uścisku coś tak bardzo pocieszającego. Uświadomiłem sobie, że ostatnie chwile spędzę właśnie z tą, której pragnąłem spędzić całe życie. Spodziewałem się, że będzie ono jednak dłuższe, szczęśliwsze, dające poczucie dumy, pełne codziennej radości. Zrozumiałem jednak, że życie nie daje nam tego czego oczekujemy. Jesteśmy tylko pionkami, sterowanymi przez silniejsze jednostki.
- To nawet bardziej bolesne niż myślałem - wyszeptałem przerywając milczenie.
- Ciągle jest nadzieja - odpowiedziała. Nie wiedziałem czy w to wierzy. Bałem się zapytać.
- Podjąłem wiele decyzji, które sprawiły, że się tutaj znalazłem - odpowiedziałem - Zasłużyłem na to. Zasłużyłem na śmierć - dodałem.
- Nie, nie zasłużyłeś - zaprotestowała od razu. Pochyliła się nade mną tak, że mogłem patrzeć się w jej piękne brązowe oczy. Cierpiała. Mimo wszystko poczułem się przez to lepiej, niezależnie od tego jak samolubnie to zabrzmi. To oznaczało, że choć trochę jej na mnie zależało.
- Zasłużyłem Eleno, ale to dobrze - zdziwiona podniosła wzrok - Bo gdybym podejmował inne decyzję nigdy nie poznał bym ciebie - spojrzała się na mnie zaskoczona tym nagłym przypływem czułości. Miałem jednak potrzebę wyznać jej to wszystko zanim odejdę - Przepraszam, zrobiłem tak wiele rzeczy, które cię zraniły.
- Już dobrze - odpowiedziała z lekkim uśmiechem - Wybaczam ci - poczułem ulgę, która uwolniła na chwilę moje ciało od przeszywającego bólu.
- Wiem, że kochasz Stefana. I że to zawsze będzie Stefan - dodałem, a ona ponownie położyła się obok, wtulając swoją głowę w moje ramię - Ale ja kocham ciebie. Powinnaś to wiedzieć - wyszeptałem muskając ustami jej włosy.
- Wiem - odpowiedziała powstrzymując płacz. Przypomniałem sobie siebie za czasów bycia człowiekiem. Tak bardzo żałowałem, że spotkałem wtedy nie Eleną a Katherine.
- Powinnaś spotkać mnie w 1864, polubiłabyś mnie - powiedziałem po chwili. Podniosła wzrok i spojrzała się w moje oczy. Po jej policzku płynęła pojedyncza łza.
- Lubię cię teraz - wyszeptała, przechyliłem głowę w jej stronę - Właśnie takiego jakim jesteś - dodała cicho. Spojrzałem na nią z niedowierzaniem. Poczułem ciepło, które rozchodziło się od miejsca, w którymś niegdyś było serce. Jednak nie trwało to długo. Chwilę później moje powieki bezwiednie się zamknęły. Poczułem, że się zbliżyła. Zastanawiałem się co ma zamiar zrobić, jednak nie miałem siły otworzyć oczu. Moje wargi zapłonęły, gdy tylko dotknęła ich swoimi. Nie mogłem uwierzyć, że to zrobiła.
- Dziękuje - wyszeptałem nie wiedząc już czy to rzeczywistość czy tylko moja chora wyobraźnia.
- Nie ma za co - odpowiedziała, wiedziałem, że się uśmiechnęła choć nie podniosłem powiek. Odwzajemniłem jej gest. Napajałem się naszą bliskością. Miałem zamiar przypominać ją sobie ciągle, kiedy już znajdę się w piekle.
- Myślę, że to mi powinieneś dziękować - usłyszałem głos zza drzwi. Pozornie taki sam, a jednocześnie zupełnie inny - Tej, która przyniosła ci lekarstwo - powiedziała Katherine, po tym jak Elena w pośpiechu zeskoczyła z mojego łóżka.
- Myślałam, że jesteś martwa - rzuciła do Eleny, kiedy podążała w moim kierunku.
- Byłam - odpowiedziała dziewczyna.
- Odzyskałaś wolność - szepnąłem do Katherine, gdy ta podstawiła butelkę z lekarstwem do moich ust.
- Tak. Wreszcie - odpowiedziała i wlała parę kropel na moje wargi.
- I ciągle tu przychodzisz?
- Byłam ci coś winna - odparła i przyłożyła dłoń do mojego policzka.
- Gdzie Stefan? - zapytała Elena, kiedy Katherine kierowała się do wyjścia.
- Jesteś pewna, że cię to obchodzi? - upewniała się wampirzyca, chciałem coś powiedzieć, ale próba choćby podniesienia głowy zakończyła się niepowodzeniem.
- Gdzie on jest? - Elena była nieustępliwa. To kolejna cecha jej charakteru, którą tak bardzo podziwiałem.
- Płaci za to - odpowiedziała pokazując buteleczkę z lekarstwem - Zaoferował siebie Klausowi. Nie spodziewałabym się go tutaj w najbliższym czasie.
- Co oznacza to, że się zaoferował? - dopytywała się Elena.
- Po prostu poświęcił wszystko, żeby uratować swojego brata. Włączając ciebie - dodała - Dobrze, że masz Damona, który dotrzyma ci towarzystwa. Żegnaj Eleno - rzuciła odchodząc. Spojrzałem zaskoczony na dziewczynę. Wyglądała na zdenerwowaną, ale delikatna zmarszczka między jej brwiami świadczyła o jej determinacji. Widziałem, że zrobi wszystko aby odzyskać Stefana.
- Oh - Katherine odwróciła się po raz ostatni - To w porządku kochać ich obu. Ja kochałam - dodała i przed zniknięciem rzuciła Elenie buteleczkę z lekarstwem. Podniosłem się z łóżka czując przypływ siły. Czułem się znacznie lepiej. Fizycznie lepiej. Gdy spojrzałem na Elenę poczułem się tak bardzo winny.
- Wiedziałaś gdzie poszedł? - zapytałem cicho. Unikała mojego wzroku przez kilka sekund nerwowo poprawiając włosy. Po czym powoli podeszła do mojego łóżka i położyła buteleczkę z lekarstwem na szafce nocnej.
- Tak, wiedziałam - odpowiedziała wreszcie patrząc się na mnie w skupieniu.
- I nie zatrzymałaś go? - zapytałem zdziwiony.
- Jesteś jego bratem Damonie - odparła, a ja zadrżałem na sam dźwięk mojego imienia.
- Znajdę go - obiecałem, patrząc się w jej oczy. Bałem się, że mnie znienawidzi. Straciła tak wiele osób. Jedynie Stefan był tym, który dawał jej siłę by żyć. A teraz została sama. Miała mnie, ale przecież kochała jego.
- Znajdziemy - poprawiła mnie. Czy naprawdę myślała, że pozwolę jej na "wielką misję narażania się Klausowi?"
- Możesz już iść, poradzę sobie - powiedziałem po chwili milczenia i spróbowałem wstać, jednak przeceniłem swoje siły, bo gdyby nie jej ramiona z pewnością upadłbym na ziemię.
- Zostań tutaj - rozkazała kiedy leżałem ponownie na łóżku. Słyszałem jak zbiega po schodach. Była chyba w piwnicy. Otworzyła lodówkę z krwią? Po chwili była z powrotem na górze. W ręku trzymała małą szklaneczkę z krwią.
- Wypij - powiedziała przykładając mi ją do ust. Posłusznie wziąłem parę łyków. Poczułem jak moja twarz zaczyna się zmieniać. Spojrzałem na nią. Przyglądała mi się pewnym wzrokiem. W jej spojrzeniu nie doszukałem się strachu. Dopiłem do końca i odłożyłem szklankę obok butelki z lekarstwem.
- Dziękuje - wyszeptałem.
- Przygotuje ci kąpiel - odparła i już chciała iść do łazienki jednak chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem tak, że znalazła się na łóżku obok mnie.
- Eleno, naprawdę możesz iść do domu, poradzę sobie - spojrzała się na mnie z lekkim uśmiechem.
- Jesteś słaby - miała rację, choć nienawidziłem tego uczucia byłem słaby - Pozwól sobie pomóc - dodała.
- Eleno... - zacząłem, ale nagle zobaczyłem dwie małe rany na jej szyi. Przejechałem po nich dłonią - To jeszcze po Klasie? Myślałem, że zniknęły - pokiwała głową.
- To nie po Klausie - odpowiedziała i próbowała wyrwać ręce z mojego uścisku, ale nie pozwoliłem jej.
- Eleno? - zacząłem i nagle znałem już odpowiedź - Skrzywdziłem cię...
- To nic - odpowiedziała szybko. To nie było nic! Po raz kolejny ją zraniłem! - Myślałeś, że jestem Katherine. Nic się nie stało, naprawdę - zapewniała mnie, jednak nie potrafiłem tak o tym myśleć. Chyba zauważyła, że nie podzielam jej zdania, więc ujęła moją twarz w dłonie. Moje serce zabiło szybciej. Jak bardzo cieszyłem się, że nie mogła tego usłyszeć - Damon -spojrzała się w moje oczy tak jakby znała wszystkie moje myśli, jakby potrafiła mnie zrozumieć, najbardziej impulsywnego wampira w historii świata. Nienawidzącego myśleć o konsekwencjach. Wyłączającego uczucia gdy ból nie pozwala mu oddychać. Pragnącego uczucia jednej dziewczyny na świecie a mającego miłość dziesiątek kobiet - Damon - powtórzyła - Nie byłeś sobą. Nic mi nie jest, przecież widzisz - faktycznie wyglądała dobrze, zdecydowanie zbyt dobrze, ale to nie zmniejszyło mojego poczucia winy. Wstała i poszła w kierunku łazienki. Obserwowałem ją w milczeniu. Puściła wodę i dodała trochę płynu do kąpieli. Po czym wróciła do mnie i pomogła wstać z łóżka. Doszliśmy do łazienki. Wciąż byłem słaby. Musiała mnie podtrzymywać. Nienawidziłem siebie za to, jak bardzo jej potrzebowałem. Zaczęła rozpinać guziki mojej koszuli. Wstrzymałem oddech. Co ona robi? To pytanie od razu zrodziło się w mojej głowie. Jednak nie znalazłem w sobie siły, aby nakazać jej odejść. Po chwili zrzuciła koszulę z moich ramion. Po moich piersiach leciały stróżki potu. Nie chciałem, żeby mnie takiego oglądała.
- Usiądź - rozkazała pokazując dłonią brzeg wanny. Zrobiłem to o co poprosiła. Po chwili klęczała przede mną rozwiązując moje buty i ściągając skarpetki.
- Eleno, nie musisz... - zacząłem, ale ona wstała i przyciągnęła mnie do siebie po czym zaczęła mocować się z paskiem do moich spodni - Dalej już sobie poradzę, proszę - powiedziałem zmieszany, ja Damon Salvatore byłem zmieszany. Nie chciałem aby zobaczyła jak pobudził mnie jej subtelny dotyk, a z pewnością poczułaby to ściągając mi spodnie. Pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Przepraszam - też była zawstydzona - Zmienię ci pościel w tym czasie - dodała. Chciałem powiedzieć, że nie musi tego robić, ale to z pewnością było najlepsze rozwiązanie. Podtrzymałem się ściany i z trudem zdjąłem spodnie i opinające mnie bokserki, po czym szybko wszedłem do wanny próbując opanować zawroty głowy. Czułem się bardzo osłabiony, co jest dziwnym uczuciem dla istot takich jak ja. Wampiry z reguły odczuwają mocny, ale krótkotrwały ból. Po chwili wróciła Elena. Uśmiechnęła się do mnie ciepło. Nic nie powiedziałem. Ona też trwała w milczeniu. Usiadła na brzegu wanny, dokładnie w tym samym miejscu gdzie ja przed kilkoma minutami. Wzięła słuchawkę prysznica po czym przemyła delikatnie moją głowę. Polała moje włosy szamponem i zaczęła masować. Czułem, że wracają do mnie siły. Kiedy skończyła, przemyła jeszcze moje ramiona. Musiałem powstrzymać jęk przyjemności.
- Przyniosę ci coś do jedzenia - powiedziała i wyszła dyskretnie z łazienki. Moja skóra wciąż płonęła pamiętając jej dotyk. Szybko uporałem się z kąpielą i chwilę później wyszedłem z łazienki w białym ręczniku przepasanym wokół bioder. Na łóżku leżała taca z owocami i szklaneczka z krwią. Eleny nigdzie nie było. Spostrzegłem liścik leżący na świeżym prześcieradle.
"Mam nadzieję, że będzie ci smakowało. Nie przejmuj się, znajdziemy go! A teraz odpocznij troszkę, wiem, że tego nie lubisz, ale jesteś słaby. Musisz szybko dojść do siebie. 
PS Nie czuj się winny! Czułam się kiedyś winna tak bardzo, że nie mogłam normalnie żyć. Nikomu to nie pomogło. Zwłaszcza tym przez, których czułam się winna.
PPS Zadzwoń jak będziesz czuł się lepiej, wymyślimy coś razem.
Elena"
Przeczytałem go i kilka razy powtórzyłem w myślach ostatnie słowo. Miałem dziwne wrażenie, że Elena Gilbert potrafi czytać w myślach. Prześledziłem ponownie wydarzenia ostatnich dni i nagle uświadomiłem sobie jak wiele szczęścia spotkało mnie w życiu. Miałem ludzi, którym na mnie zależało. Stefan, Elena, Alaric nawet Jeremy... to tylko dzięki nim nie byłem już umierający.
&&&
Kochani! Wiem, że trochę przesadziłam z długością i pewnie się zanudzicie, ale musiałam. Tak bardzo chciałam napisać coś o tym odcinku. Thalia poprosiła mnie ostatnio o coś ze Stefanem i ta miniaturka ukaże się w następnym poście, już zaczęłam pisać :D Jeśli chcecie abym napisała o jakiś bohaterach (nie musi to być tylko związek miłosny) to piszcie koniecznie, wtedy może wpadną mi do głowy jakieś nowe pomysły! Dziękuje za wasze komentarze i przepraszam wszystkich, którzy nie lubią Deleny ;) Buziaki :*

9 komentarzy:

  1. Woooow, to było... nieziemskie. Naprawdę, nie wiem co mam powiedzieć :) Dogłębnie mnie zniszczyłaś, pozytywnie oczywiście :) Zawsze chciałam się dowiedzieć co mogło być dalej w tym odcinku i teraz już wiem, świetnie to wymyśliłaś, naprawdę. Damon taki słaby, opiekująca się nim Elena i ich wspólne zrozumienie - cudeńko :D
    Moim zdaniem ten blog zasługuje na jakąś nagrodę, serio, bo to co tutaj tworzysz przechodzi wszelkie najmniejsze oczekiwania :)
    Życzę weny i czekam na kolejną miniaturkę, już nie mogę się doczekać :)
    P.S Jeśli mogę prosić to moim marzeniem jest żebyś pisała więcej takich rozdziałów o Delenie :D Z góry dziękuję :)
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z przedmówczynią, totalne wow! ;D Miniaturka jest świetna, i mimo to, że nie przepadam za Deleną, uważam, ze ma w sobie to coś. We wszystkie aspekty końcówki drugiego sezonu wplotłaś własny fragment, a wyszło ci to tak naturalnie, jakby całość była częścią odcinka. Za to masz u mnie ogromnego plusa. Poza tym była Kath, którą uwielbiam. ;D Świetnie opisane uczucia, targające bohaterami. Jestem pod wrażeniem twoich opisów uczuć. ;)
    Znalazłam jeden, malutki błąd. Piszesz :"poznał bym" a powinno być razem, czyli "poznałbym", ale przymknę na to oko. To i tak niewiele, w porównaniu z tym, co ja nieraz robię ;D
    Ciesze się, ze chcesz napisać coś o Stefanie, i to najwyraźniej na moje życzenie, aczkolwiek nie musisz brać moich zachcianek tak na serio. ;D tak czy inaczej to cholernie miłe. ;)
    Całuski, kochana!
    PS. Komentarz piszę drugi raz, bo poprzednim razem w trakcie pisania wyłączył mi się komputer, dlatego też mogłam zapomnieć o czymś istotnym, o czym miałam napisać. Wybacz ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. zanudzimy, chyba żartujesz! super, boskie, extra nie wiem co dalej:) w każdym razie podobało mi się przeogromnie. pozdrawaim

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu wow, nieziemska miniaturka ;> uwielbiam Delenę, więc przeczytałam jednym tchem, ale nawet gdyby była o kimś innym to przeczytałabym z największą ochotą ;) Uwielbiam ten odcinek i zawsze się zastanawiałam; co mogło być dalej? I świetny pomysł! Napisałaś to tak znakomicie, że można by to wziąć za ciąg dalszy odcinka ;)
    hmmm, następna o Stefanie? Już nie mogę się doczekać!
    Ale może coś o ... Eljahu? nie wiem, tak jakoś mnie natchnęło xd
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Miniaturka po prostu nieziemska . Opisałaś to wszystko doskonale i czułam się jakbym tam była . A ta opiekuńczość Eleny w stosunku do Damona była taka słodka i świetnie się to czytało . Chce więcej :P. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite opisy. Jestem pod wrażeniem. W prawdzie ta troska Eleny mnie nieco rozbawiła, no ale to dlatego, że ostatnio mi podpadła i jakoś jeszcze się z tym nie uporałam ;p
    W każdym razie, fajnie rozwinęłaś sytuację. Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, wow, woooow!! Początek jest świetny, tyle razy oglądałam ten fragment serialu, że dialogi mogłabym jechać z pamięci:D:D Bardzo fajnie rozwinęłaś sytuację, nigdy w sumie nie zastanawiałam się co było dalej. Elena pokazała to co zwykle: troskę, może nawet trochę przesadzoną. Cała Elena:)
    Pisz następną, chociaż nie przepadam za Stefanem (no dobra, tak naprawdę serdecznie go nie trawię!!) to chętnie przeczytam:)
    Pozdrawiam cieplutko:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowna piękna wspaniała niesamowita...piszesz znakomicie:)oddawanie emocji bohaterów to Twoja specjalność:)długość odpowiednia odpowiednia, przeczytałam wszystko z zapartym tchem...chciała bym przeczytać miniaturkę Twojego wykonania podczas któregoś ich pocałunku oczami Eleny:)Ale czytam każda i czekam z niecierpliwością na Twoje nowe pomysły:) oby tak dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojeju :d Tak to opisałaś, że naprawdę jestem pod wrażeniem. Gdy opisywałaś umieranie to poprostu jakbym to widziała :D A później jak Elena opiekowała się Damonem i nie było tego w odcinku <3 Pokazałaś coś tak zwyczajnego, ale nowego i najbardziej mi się to podoba :))) Delena <3 Ojeju xd Damon zawstydzony xD Masz ciekawe pomysły :D Czekam na następną miniaturkę ;)

    OdpowiedzUsuń